Tak więc musiałam się męczyć resztę drogi do domu z moim umysłem. Jak zwykle włączyło mi się myślenie. Doszłam do wniosku, że im mniej mamy tym więcej doceniamy. Tak, tak, tak. W internecie znajdziemy pełno obrazków "łapiących za serce" typu mężczyznę z psem i jakaś BARDZO GŁĘBOKA myśl na krój "a mógł się uczyć". Ja nie mówię o takim czymś. Szczerze, to większość bezdomnych rzeczywiście żebrze pod sklepem o tę złotówkę. Wiemy na co zbierają. Wino w kartonie, ewentualnie denaturat. Chodzi mi raczej o samo nastawienie do życia. Człowiek jest już taki z natury - ciągle chce więcej.
Ile to razy jesteśmy przygnębieni, albo mamy wrażenie, że wali nam się całe życie? Jest to spowodowane przez przyzwyczajenie się do dostatku. Gdy coś się zmienia na naszą niekorzyść, stopniowo odchodzi od naszego życia wydaje nam się, że powoli się staczamy. Pomyślmy o tym na przykładzie bezdomnych. O ludziach, którzy nie mają dosłownie nic oprócz swojego ciała, dziurawych ubrań i duszy. No właśnie. Teraz wydaje nam się, że jakkolwiek mielibyśmy źle w życiu - oni mają gorzej. No i tu jest różnica. Ci ludzie mają zupełnie inne podejście do życia. "Po co mieć 5 mln, jeżeli można mieszkać pod mostem wartym 5 mln?".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz