Nawet niebo wtedy poszarzało.
Pokój był przesiąknięty dziwnym zapachem, zupełnie nowym. Po 12 godzinach musieli łamać kości. Nadal mam ten budzik w pokoju. Przez całe życie dobrze zapamiętałam właściwie trzy dni: ten, w którym dziadek umarł; dzień jego pogrzebu oraz dowiedzenie się o przyszłym rodzeństwie.
Opowiem co działo się zaraz po pogrzebie.
Kiedy dziadek zmarł a w naszym domu panowała żałoba, mama dowiedziała się (po dwóch tygodniach), że jest w ciąży. Kiedy dowiedzieliśmy się, że płód jest chłopcem od razu go nazwaliśmy. Tak automatycznie - Antek. Wszystkim podobało się to imię. Narodził się, pozostał Antkiem. Z upływem czasu, prawdopodobnie podczas sprzątania bądź szukania czegoś u babci, natknęłam się na książeczkę modlitw dziadka. Poniszczoną, podartą, książeczkę do św. Antoniego. Bardzo się zdziwiłam. Do świętego Antoniego. Dlaczego wybraliśmy akurat to imię? Antoś nosi również drugie imię - Stanisław, po dziadku.
Trochę to dziwne, prawda? Nie wspomnę już o snach, w których obcy mężczyzna puka do drzwi i powiadamia, że pan ś.p.Stanisław Z. ma się dobrze.
Pamiętam pogrzeb. Ten dzień wyjątkowo dobrze zakorzenił się w mojej pamięci. Glina tak bardzo odkształcała się pod obcasami ciotek. Zapach siarki i pełno brokatu z wieńców na płaszczach. Pamiętam, że zapinałam tacie guzik prze kurtce. Pamiętam rozmowę w samochodzie o "trupim jadzie". Pamiętam również, kiedy dotykając dziadka ten ostatni raz, zahaczyłam palcem o różaniec zapleciony pomiędzy jego palcami. Nie płakałam. Na pewno wyglądałam, jakbym w ogóle nie była z nim zżyta. Nie prawda. Dziadek był jak mój drugi ojciec. W takim razie, dlaczego nie płakałam? Pewnie byłam za mała i nie rozumiałam. Właśnie nie. Zdawałam sobie sprawę z tego, co się dzieje. Po prostu nie płakałam. Oprócz chodzenia na cmentarz razem z rodziną, przechadzam się tam też sama. Nie mówię o tym nikomu, bo wiem, że przypisaliby mi miano dziwaczki. Nie mówię nic. Wychodzę.
Nie przeszkadza mi to, że niektórzy są sceptykami. Nie każdy musi wierzyć w duchy i inne zjawiska paranormalne. Ja akurat w to wierzę i nie mam zamiaru z nikim debatować na temat "bycia i nie bycia", ale jeżeli usłyszycie jakieś dziwne odgłosy, kroki, skrzypienie drzwi, polecam poproszenie zmarłej osoby o spokój. Naprawdę pomaga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz