poniedziałek, 16 września 2013

Szala wartości.

      Znam swoją wartość. Wiem, że nie jestem lepsza ani gorsza od innych. Wiem, że mogę robić to, co robią inni. Wiem też, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami. To tylko otoczka w postaci urody, ubrania, różnicy zdania, sposobu życia czy "przykrywki" - charakteru.


      Przez to, że tak bardzo różnimy się charakterami samowolnie ustanawiamy hierarchię. Są ludzie, którzy pragną dowodzić nad wszystkimi. Stanowić "śmietankę towarzyską". Znajdą się też tacy, którzy będą podlizywać się tym "lepszym", żeby uzyskać chociaż troszkę poszanowania i "zaistnieć" w tej rzeczywistości. Jest jeszcze miejsce dla tych, którzy nie mają wystarczająco odwagi aby sprzeciwić się krzywdom, które wyrządzają ci "najlepsi". Czy tylko ja widzę podobieństwo teraźniejszości do czasów za panowania królów? Mianowicie w tym, że są lepsi gorsi i najgorsi (tak uważają inni). No halo, obudźmy się wreszcie!

      Rozumiem. Są tacy ludzie, którzy rzeczywiście nie szukają znajomych. Nie szanują innego człowieka. Uważają się za lepszych. Gorzej jest, kiedy taka osoba znajdzie sobie cel, na przykład nas. Nieustannie obrzuca obelgami, obraża, wyśmiewa każde słowo wypowiedziane przez nasze usta. Tak więc, co z tym zrobić? Nic. Ignoracja denerwuje najbardziej.


      Jestem takim typem człowieka, który nie przejmuje się opinią innych. Naprawdę. Potrafię śmiać się z siebie, więc jest dobrze. Lubie to w sobie. Powiedzmy, że mam już dostatecznie grubą skórę, żeby przejmować się jakimikolwiek oszczerstwami na mój temat. Uważam to za moją największą zaletę pośród nielicznej zbiorowości pozytywnych cech.



niedziela, 15 września 2013

Też chcę być najlepsza!

      Myślałam, że w gimnazjum moja motywacja do nauki umarła raz na dobre, a tu zdziwienie. Powróciła! Jestem w klasie z ambitnymi osobami. Każdy posiada wiele informacji i większość chce pokazać ile wiedzą o tym czego ja nie wiem. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Są momenty, kiedy czuję się taka tępa, jakbym nie pasowała do tej klasy.


      To widać, że niektórzy próbują się aż nadto popisać się wiedzą, co ostatecznie czasami im nie wychodzi. W gimnazjum było mało osób, które interesowały się biologią i chemią co skutkowało, że nie rozumieli materiału i otrzymywali słabe oceny. Tutaj, w liceum, wszyscy lubią te przedmioty i są na takim poziomie jak ja. Tyle, że ja akurat tego nie pokazuję.


      Nie widzę sensu podnoszenia ręki w gąszczu innych rąk a zwłaszcza, gdy zgłasza się połowa klasy... W panującej atmosferze czuć KONKURENCJĘ. Tak, to słowo jest trafne. Może i wszyscy starają się być mili dla siebie, ale widać, że każdy chce być najlepszy. Wyścig szczurów czas zacząć. 






czwartek, 12 września 2013

Siła charakteru.

      Osobowość człowieka można rozdzielić na wiele sposobów. Patrząc na temperament, lub ogólnie na charakter. Jeżeli już wybrać tę drugą wersję to MOIM zdaniem podstawowym podziałem jest na: ludzi o silnym charakterze i tych o słabym. Oczywiście wszystko jest metaforyczne, bo jak można mieć silny charakter? Chodzi tu bardziej o wytrwałość, odporność psychiczną, w pewnym sensie upartość w dążeniu do celów i nie przejmowanie się opinią innych.

      Codziennie widujemy osoby, które wydają się "silne", ale to tylko złudzenie. Pamiętajmy, że mowa tu o charakterze. To, że wyglądają groźnie, ich mina sprawia wrażenie pewnych siebie, bądź otaczają się nieciekawym towarzystwem to nie oznacza, że są silni. To tylko otoczka, zamaskowanie niepewności. Najczęściej takie osoby są kruche w środku. Wystarczy trafić w słaby punkt, a ma go każdy.

To Ty rozdajesz karty.

      To doświadczenie kształtuje nasz charakter. Pewne sytuacje zmieniają nas bezpowrotnie. Tworzą wnętrze na nowo. Jak to jest, że najczęściej to te tragiczne chwile sprawiają, że stajemy się silniejsi? Może wtedy rozumiemy, że czas wyjść z tej życiowej sielanki i zauważyć, że życie wcale nie jest różowe? Otrząsnąć się, tu i teraz. Zwrócić uwagę na otaczające nas problemy.

To tylko los, to nie on decyduje o naszej przyszłości. To jest już nasza rola. On tylko wkracza kiedy nie podejmujemy żadnych kroków. 

      Teraz pytanie: kim lepiej być? Niewinnym, kruchym człowieczkiem czy "psychicznym siłaczem"?
      Ludzie pierwszego typu dają sobą (za przeproszeniem) pomiatać. Jeżeli taki/a jesteś to radzę Ci, zmień się. To jest Twoje życie i nikt nie powinien mieć nad nim większej kontroli niż Ty sam/a. Nie dawaj tej satysfakcji innym, że władają czyimś życiem. Jesteśmy nieograniczeni, wolni, tylko niektórzy po prostu wykorzystują nieśmiałość i lęki innych. Gardzę takimi ludźmi. To jest zagranie bez honoru. Wybierajmy sobie równych "przeciwników", dobrze? Wtedy okaże się, kto jest "silny", a kto tylko udaje...


Postawmy się problemom. Jak nudno by było bez nich. 

poniedziałek, 2 września 2013

Dojrzewamy!

      No tak, 2 września, poniedziałek, początek tego piekła... A może wcale nie będzie tak źle?
Jestem w pierwszej klasie liceum. Niedawno skończyłam kolejny etap w swoim życiu. Coraz bardziej wkraczam w dorosłość, pomimo, że wcale tego nie czuję.

"Hej! Gdzie wy mnie wysyłacie?! Matura za 3 lata? Żartujecie?! Jakie studia?! Gdzie chcę pracować? Cooo?!  Mam być dojrzalsza? Ale, ale... nie umiem... jestem jeszcze dzieckiem." - mniej więcej tak się czuję.

Nowe otoczenie, nowi ludzie, nowi nauczyciele, nowe perspektywy, nowe myślenie.
Hm, właściwie, idzie się do takiej szkoły, nikt cię nie zna, masz "czystą kartę" u nauczycieli. Wydaje się tak sympatycznie, ale jednak człowiek boi się nieznanego. Wszystko jest nowe - tu jest problem.

Jeju... Za 3 lata będę pełnoletnia. Coś niesamowitego mieć tyle wolności. Decydować za siebie i swoje postępowanie. Dostajemy swobodę, ale musimy dać też coś od siebie. Ofiarowujemy naszą dziecinność, nieodpowiedzialność, natomiast musimy jak najszybciej zastąpić je dojrzałością i skutecznym podejmowaniem decyzji, które będą miały ogromny wpływ na naszą przyszłość.

Pamiętajmy jednak, że bycie dorosłym i pełnoletnim to nie to samo. Pełnoletność to stan fizyczny. Dorosłość - psychiczny.

Kierunek szkoły ponadgimnazjalnej powoli nakierowuje nas na pracę, którą zdobędziemy w przyszłości (kto znajdzie, ten znajdzie). No i proszę, niech nikt się nie usprawiedliwia słowami "w moim zawodzie nie ma pracy w tym kraju". Owszem, czasami są "wysypy" ludzi o określonej specjalności, ale to chyba logiczne, żeby nie brnąć za stadem! Potem dziwicie się, że ogromy młodzieży po humanie idą na prawo a potem skarżą się, że nie mogą znaleźć pracy.

Dobra, dobra. Żebym nie wyszła na mądralę przyznam się: jestem w klasie biologiczno-chemicznej, tak, jest to klasa ciesząca się największym zainteresowaniem w szkole. Zrobili nawet dwa oddziały. Tylko, że to jest jedyna klasa do której się nadaję xD.